.

.

30.10.2011

Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny

W najbliższych dniach czekają nas dwa, bezpośrednio po sobie następujące, wydarzenia: Wszystkich Świętych i tak zwane Zaduszki. Objęte ramą jednego długiego weekendu, wyjazdów do rodziny oraz przesuwanych na wcześniejsze dni odwiedzin grobów bliskich, obie okazje zlewają się czasem w naszej świadomości w jedno nieistniejące „święto wszystkich zmarłych”. Efektem takiego rozmycia jest często to, że w tym czasie ograniczamy się do tęsknego wspominania zmarłych oraz zadumy nad skończonością ludzkiego życia, a umyka nam waga i sens uroczystości z 1 listopada. Tymczasem Wszystkich Świętych oraz obchodzone dzień później Wspomnienie mają oddzielne (choć wpisane w jedną historię Kościoła) dzieje oraz odróżnialne (choć zbieżne) cele. Zatrzymajmy się więc na chwilę nad ich specyfiką. ↓

Dwie historie powstania
Uroczystość Wszystkich Świętych wywodzi się ze znanych już od IV wieku obchodów wspomnienia wszystkich męczenników. Prawdziwie uroczystego charakteru obchody te nabrały w czasach papieża Bonifacego IV, który w 610 roku dokonał konsekracji Panteonu, byłej rzymskiej świątyni pogańskiej, na kościół Najświętszej Maryi Panny i Wszystkich Męczenników. Przez kolejne trzy stulecia lokalne święto upowszechniało się poza Rzymem: w IX wieku uroczystość nabrała charakteru powszechnego, a jej oficjalną datę ustalono na 1 listopada.
Historia obchodów Wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych sięga zaś X wieku. Ludzie Kościoła zawsze, niezależnie od innych świąt, podtrzymywali pamięć o zmarłych, istniała jednak także potrzeba ustanowienia jednego dnia, w którym  żyjący wierni mogliby jednoczyć się w modlitwie za zmarłych. Żyjący na przełomie X i XI wieku św. Odylon, opat klasztoru w Cluny, wprowadził Zaduszki w znanej przez nas formie i ustalił ich datę. Wybór 2 listopada na datę obchodów Wspomnienia nie był przypadkowy; ich bliskość do Wszystkich Świętych wyraża bowiem nadzieję, że także inni zmarli dostąpią łaski zbawienia i będą mogli uczestniczyć w szczęściu życia wiecznego – życia, którego cele już tu na ziemi starali się realizować święci.

Dwa różne, ale zbieżne, cele
We Wszystkich Świętych uroczyście oddajemy cześć wszystkim świętym, tzn. tym, którzy swoim życiem wiernie – czasem aż po męczeńską śmierć – realizowali Ewangelię Chrystusa. W ciągu roku wielokrotnie mamy okazję obchodzić święta czy wspomnienia różnych świętych, przyglądać się ich życiu i konkretnym sposobom realizacji powołania do świętości. 1 listopada mamy wyjątkową okazję zwrócić uwagę na ich pełne zaufanie Bogu, czyli to, co z jednej strony wspólne dla nich wszystkich, a z drugiej – to, co wyświetla indywidualne bogactwo każdej z tych osób. Święci, do których zwracamy się myślą, to nie jacyś nieludzcy herosi, ale ludzie, którzy przylgnęli swoją wolą do Jego woli; każdy na swój sposób odpowiedział na pełnię miłości, której ucieleśnieniem jest Jezus Chrystus. Jak usłyszymy w czytaniu z tego dnia: „Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty” (1J 3, 3).
Pamiętając o tej właśnie nadziei, czyli Chrystusie Zbawicielu, możemy w pełni zrozumieć sens obchodzonego dzień później Wspomnienia. Modląc się za wiernych zmarłych, pokładamy nadzieję w Chrystusie i przez Niego zwracamy się do Boga Ojca o łaskę zbawienia dla tych, którzy odeszli. Nie mamy pewności, czy zmarli ostatecznie otworzyli się na tę łaskę, ale ufamy Bożemu miłosierdziu i dlatego prosimy dla nich o udział w chwale, którą promieniowali już za życia ziemskiego Jego święci.
Uroczystość 1 listopada oraz Wspomnienie 2 listopada mają więc odrębne cele, ale oba wydarzenia kierują naszą uwagę na Boga jako źródło pełni świętości, doskonałej miłości i życia. Święci czerpali z tej obfitości jeszcze przed śmiercią, inni – mamy nadzieję – otworzą się na nią po śmierci.

Ciągłość refleksji
W dwa kolejne dni mamy okazję pochylić się nad sensem naszego życia: tego skończonego życia na ziemi oraz życia wiecznego. Wybór, czy będzie to wieczne obcowanie z największą Miłością czy też wieczna od niej ucieczka, zaczyna się tu i teraz. Zapatrzeni w przykład wyboru, którego dokonali wszyscy święci, mamy możliwość uczyć się codziennie pokładać nadzieję w Chrystusie i uświęcać się. Do tego jesteśmy powołani.
Korzystając więc z tego uroczystego czasu, który otwiera Wszystkich Świętych, wyjdźmy w naszej zadumie poza skończoną perspektywę ziemskiego życia i koncentrację na tajemnicy śmierci, i skupmy się na tym, jak żyć w pełni. Zróbmy to zanim za nas będą zanosić modlitwy w Dzień Zaduszny. Inspirację mogą stanowić dla nas słowa kardynała Józefa Ratzingera, obecnego papieża Benedykta XVI: „Być świętym nie zakłada bycia lepszym od innych. […] Świętość to głęboki kontakt z Bogiem, to bycie przyjacielem Boga, pozwolenie, by On działał, ten Jedyny, które może sprawić, by świat był dobry i szczęśliwy. […] Naprawdę wszyscy jesteśmy zdolni, wszyscy jesteśmy powołani, by otworzyć się na tę przyjaźń z Bogiem”.


Karolina Sekuła

Literatura:
Ratzinger J., Pozwolić Bogu działać. Artykuł z okazji kanonizacji św. Escrivy, w: J. Escriva, Przyjaciele Boga, Katowice-Ząbki 2005, Apostolicum, s. 527.
Miazek J., Uroczystość wszystkich świętych, w: Karmię was tym, czym sam żyję. Święta, oprac. M. Starowieyski, Warszawa 1984, ATK, s. 304–305.
Miazek J., Dzień zaduszny, w: Karmię was tym, czym sam żyję. Święta, oprac. M. Starowieyski, Warszawa 1984, ATK, s. 324–325.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz